Chillout. Śnieg topnieje, słońce się przedziera a ja nabrałam ochoty na kolejne rysowanie, ciągle szukam czegoś swojego, charakterystycznego dla mnie połączenia. Trudno znaleźć to swoje "coś"...na razie tylko w rysunku i malarstwie się udało. Ale mam myśl...trochę za sprawą profesorów, a trochę wynikające z moich zamiłowań podążam za kolorem i muszę podążać odważniej.
Uwielbiam akwarele, cały czas mam swój zestaw 24 van gogh sprzed 10 lat...ciągle uzupełniane... farba ta jest na swój sposób magiczna i wymaga szybkich decyzji...ctrl-z tutaj nie ma :D, pracując na kompie ciężko się przyzwyczaić do tego.
Piórko i tusz, kolejni moi ulubieńcy, mnóstwo piórek i patyczków się przewinęło przez moje ręce. I tak dodając do tego kredki próbuję znaleźć odpowiednią formę, kompozycję, graficznie zaprojektować swój przekaz...
Po tylu latach tworzenia przeróżnych rzeczy staram się odchodzić od rzeczywistych form, ku uproszczeniom... zdeformować, znaleźć cechy charakterystyczne... Uwolnić się od ślicznych i słodkich postaci.
Poniżej dziwne próby piórkowo - komputerowe, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Mój wielki szkicownik dobiegł do końca...i czas się zaopatrzyć w nowy. Jednak nadal nie mogę znaleźć tego odpowiedniego. Papier w moim nie nadawał się do rysowania piórkiem, a akwarele też jakoś dziwnie wyglądały...poszukiwanie trwa, choć już wiele przeglądałam to w końcu trafię na ten najbardziej odpowiedni.
Tydzień wolnego od uczelni się rozpoczął, w robocie trochę wolnego i wyjazd !!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz