Ostatnie miesiące to był ostry nawał pracy, ze wszystkich stron poza tą najważniejszą :/ dyplomem. Czas przedświąteczny zrobił swoje... dużo zleceń, komputerowych spraw do ogarnięcia. Przerwa świąteczna pozwoliła mi doładować baterie i na nowo sięgnąć do mojego wielkiego szkicownika. Z takim zapałem przystąpiłam do szkicowania, nigdy tak wielkiej przyjemności mi to wcześniej chyba nie sprawiało, tyle dziwnych rzeczy na raz powstało :)
Parę dobrych miesięcy, od wakacji akwarele przeleżały aż kurzem zarosły. Oczywiście stanowisko pracy wygląda jakby stado słoni przez nie przebiegło...